wtorek, 29 października 2013

Stało się

Wczorajszy dzień był pełen wrażeń. Dostałam telefon, zostałam przyjęta na wolontariat do stowarzyszenia zajmującego się dziećmi autystycznymi, tak jak chciałam trafiłam do grupy dzieci najmłodszych. Jutro po pracy mam pierwsze spotkanie. Wieczorkiem jak co poniedziałek miałam basen. Zajęcia wyglądały jak zawsze, pływanie z deską w różnych kombinacjach, pozycjach. Pod koniec zajęć instruktor mówi do mnie i naszego rodzynka, że deska nam już niepotrzebna. Myśleliśmy, że to koniec zajęć i mamy sobie odpoczywać, a tutaj psikus. Kłaść się na wodę i płynąć bez deski. Odbyłam z instruktorem "rozmowę", która na każde moje wątpliwości nie dam rady odpowiadał, nie przyjmuje do wiadomości, płyniesz i tak popłynęłam przy murku na koniec basenu. Przed powrotem kolejna "rozmowa - dyskusja" pt. wracam przy murku, nie przeszło, płynęłam przy linie. Serce biło mi chyba 200 razy na minutę. Żyję i nie utopiłam się. Zobaczymy co będzie jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz